Regina Ogrodnik
Wiersz o naszej wycieczce

Kiedy jedziesz na wycieczkę,
Musisz zabrać kanapeczkę,
A w termosik ciepły trunek,
I kropelki na frasunek.

Wtedy ci się uda wszystko,
Będziesz miała towarzystwo.
Oraz dowcipów całą moc
Chyba nie zaśniesz w taką noc.

A tym razem ciut inaczej,
Ciągle nie wiem co to znaczy,
Takie zgrane towarzystwo,
Które nie wiem skąd tu przyszło.

Dowcipami zasypali,
Na nic nikt się nie pożalił.
Pani Roma tak czuwała,
I o wszystkich pamiętała.

Halka nas nie powaliła,
Dziwnie miłość przedstawiła,
Namiętności tam nie było,
Zaśpiewane z małą siłą.
Ta część z plebsem była szara,
Nikt o kwiaty się nie starał.
Drzew tam również było brak
Nie zaśpiewał żaden ptak.

Góry gdzieś się pochowały,
Atmosfery nie dodały.
Bardzo wszystko przeciągnięte
Mało było na zachętę.

        

Licheń gorzej już wygląda,
Gdy cegiełkom się przyglądam.
Taką małość w sobie mają,
I nierówność podkreślają.
A Świątynia dla każdego,
Nawet bardziej dla biednego,
On tam szuka pocieszenia,
A bogaty uwielbienia.


Toruń dzisiaj jak zjawisko,
Piękny układ, wszędzie czysto.
Tam pierniki przyciągają,
Swoim smakiem zachęcają.

W autobusie trochę ciasno,
Nie da się za bardzo zasnąć,
Więc humorem każdy tryska,
I zabawia jak artysta.

Powaliły mnie kobiety,
Gdyż zupełnie bez podniety,
Tyle śmiechu wyzwoliły,
Swego wieku nie zdradziły.

One wszystkie studentkami,
Na uczelni słuchaczkami
Potwierdzają dziś w praktyce,
Że kochają piękne życie...!